Z Chiang Mai przez Bangkok udaliśmy się na Krabi, a dokładniej do Ao Nang.
Tym razem wybraliśmy samolot linii Bangkok airways z opcją boutique lounge
czyli wydzielonymi lożami z pysznym jedzonkiem, napojami i wi-fi
Tak to można czekać na samolot! Koszt lotu ok 250zł

Zatrzymaliśmy się w hotelu Capuchin który polecam z racji na świetne położenie, przemiłą obsługę i piękne pokoje!
Nie mogliśmy się doczekać żeby zobaczyć wreszcie wybrzeże,
więc tylko zostawiliśmy nasze bagaże w hotelu i ruszyliśmy na plaże zobaczyć zachód!

Pierwsze wrażenie!

przypominam sobie jak wyszliśmy na plaże i zobaczyliśmy ten widok, to było niesamowite,
jeden z przyjemniejszych momentów mojego życia!
pomyślałem sobie wtedy niemożliwe że jeszcze woda jest ciepła – okazało się że ciepła to mało powiedziane 🙂
Zrobiliśmy kilka fotek tego pięknego zachodu i rzuciliśmy się do wody obserwując stamtąd najpiękniejszy zachód słońca w naszym życiu.

Zdjęcie z serii: zrobiło się przypadkiem, ale zostawię bo coś w tym jest.

Piwko i różowa rybka. Serio najsmaczniejsza ryba jaką jadłem ever!
Polecam zamawiać jedzenie tylko w tych wózkach na ulicy.
W restauracjach jest drożej i gorzej…

Krabi by night

no i ostatnia fota tego wieczoru, na długim czasie naświetlania, jako statyw użyłem torebki Paulinki 🙂
Te zielone światełka na wodzie to łódeczki a na nich yacht party
Na pisaku nie widać, ale małe białe kraby chodziły bokiem gdzieś

Następny dzień, zwiedzamy naszą dzielnie i szukamy biletów na railay beach.

Wykupiliśmy łódkę na Railay west Beach (200 batów w dwie strony)

dotarliśmy do Railay West, to naprawdę raj na ziemi!

jako że nie umiem wysiedzieć w jednym miejscu zbyt długo, namówiłem Pauline i poszliśmy sprawdzić inne plaże.
po drodze do Railay east:

haha mina tej małpki 😀

No i dotarliśmy do najciekawszej wg. mnie Phra Nang Bay,
Spacerkiem 17 min z railay west 🙂
piękne skałki wspinaczkowe wchodzące do turkusowej wody.
Mnóstwo małpek na które trzeba uważać,
byłem świadkiem jak gang małp ukradł dziewczynom z UK okulary i butelkę coli 😀

Minusem Railay jest to że ostatnia tania łódka odpływa dość wcześnie,
a szkoda bo chciało by się tam zostać do późniejszych godzin.
Po powrocie do Ao Nang ogarneliśmy się ,że nieźle nas przyjarało tego dnia 😀
Taka rada dla przyszłych pokoleń – jak myślisz że słońce jest za chmurami więc cie nie opali to jesteś w błędzie 🙂

na załączonym obrazku powstawały snapchaty – bubiczelben 😉

Czekając na zachód słońca

nasz ostatni zachód słońca na Ao Nang, całkiem spoko 🙂

Tak właśnie pożegnaliśmy Ao Nang, no i poszliśmy oczywiście w melanż jak to my 🙂
a następnego dnia na kacyku popłyneliśmy na Ko Phi Phi, ale o tym następnym razem! 😉