To mój trzeci raz w tym mieście i stwierdzam, że jak do tej pory jest to moje ulubione miejsce na świecie. <3
Serio w Bangkoku nie da się nudzić, dlatego te 2 dni były naprawdę intensywne. Na pierwszy ogień poszło słynne Grand Palace i to dosłownie ogień ponieważ tego dnia temperatura dochodziła do 40°C.
Aby wejść na teren Grand Palace wymagane są długie spodnie których oczywiście nie mieliśmy, całe szczęście sklepy obok oferują takie o to stylowe gatki:
A w środku taki klimacik:
Miejsce na pewno wyjątkowe. Bardzo fotogeniczne i bardzo turystyczne – przez co w tym upale dosyć męczące. Dlatego szybko uciekliśmy do położonego obok – Wat Pho.
Moim zdaniem Wat Pho 100 razy bardziej klimatyczne niż Grand Palace.
Ogólnie to już kilka lat wcześniej opisałem te miejsca, więc jeśli ktoś ma ochotę to odsyłam – https://blog.bubiczfoto.pl/bangkok/
Kilka zdjęć z Wat Pho:
W środku znajduje się ponad 1000 wizerunków Buddy a w tym słynny wielki leżący.
Dzięki Beatka za piękną parową focie :*
Po zwiedzaniu czas na relaks w naszym hotelowym basenie. Oczywiście znowu zatrzymaliśmy się w ulubionym – Rambuttri Village Inn & Plaza.
Kilka innych ciekawych miejsc które odwiedziliśmy:
Najlepsza susharnia (Okolice Victory Monument)
Uwielbiam <3
Car spotting w Siam Paragon.
W markecie można kupić fajne rarytaski:
i spotkać taki miś.
Biznesowe centrum Bangkoku.
A obok jedno z moich ulubionych miejsc – Lumphini Park.
To taki nasz saski tylko bardziej egzotyczny 🙂
i biega sporo takich jaszczurek:
Kac w Bangkoku 😀
Tajska Kawa <3
i weź coś rozkmiń.
Były też garnitury szyte na miarę 😀
A potem masaż relaksacyjny 🙂
😀
Mr. Heng to musi być prawdziwy talent 😀
Ustawka w pokoju.
i jazda na Chińską dzielnice – Yaowarat Road.
Miejsce to słynie z przepysznego jedzenia.
Potwierdzam!
przegrzebki <3
Morning glory salad <3
Trochę ekipa pojadła 🙂
Można też tam kupić taki hit – rybie klapki.
Mamuśka się stęskniła 😉
No i takim oto stylowym tik-takiem powrót do hotelu.
Rano już powrót do Polski.
To by był taki mega skrót naszego ostatniego przystanku.
Ogólnie to wicie – co się działo w Bangkoku zostaje w Bangkoku 🙂
Podsumowując – wyjazd był mega! Jestem dumny bo uważam ,że to była jak do tej pory najfajniejsza rzecz jaką udało mi się zrobić. Kolejne marzenie – cel zrealizowany. Jeszcze w Polsce miałem wątpliwości jak to wyjdzie ponieważ spora część ekipy wcześniej w ogóle się nie znała. Jednak na miejscu okazało się ,że każdy świetnie się dogaduje i stworzyliśmy mega przyjacielski i rodzinny klimat. Co więcej sporo znajomości jest podtrzymywanych po powrocie z czego jeszcze bardziej się cieszę.
Ogólnie Mordki chciałem wam bardzo podziękować za zaufanie i że to zrobiliśmy!
Zostały nam wspaniałe wspomnienia i kilka tajskich pamiątek które będą nam przypominać o tej wycieczce. 😉
PS
Mnie już nosi, może jakiś Azjatycki trip cz.2 ???
Pożyjemy, zobaczymy… 😉