Kolejna wspaniała przygoda!

Po kilku godzinach lotu z Puerto Princesa dotarliśmy na lotnisko Tagbilaran skąd busikiem udaliśmy się na pobliską wyspę Panglao na zaplanowane spotkanie z przyjaciółmi!

Jako naszą lokalizację wypadową wybraliśmy popularne Alona Beach, Panuje tam całkowicie inny klimat niż w El Nido z którego przyjechaliśmy. ale o samym Pangalo później 😉

Przez te kilka dni chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej pięknych miejsc, od razu pierwszego dnia załatwiliśmy sobie kierowcę i samochód na cały następny dzień. Po negocjacjach ustaliliśmy z kierowcą, że za 2600 peso zawiezie nas w następujące miejsca: Mag Aso Falls, Pływająca restauracja na rzece Loboc, Sanktuarium Wyraków, zachód słońca na czekoladowych wzgórzach –  Ogólnie cały dzień pełen przygód!

W sumie całodniowa wycieczka z wynajętym kierowcą w klimatyzowanym samochodzie z wliczoną benzyną za nico ponad 200zł na 4 osoby- myślę że to całkiem dobry dill! 🙂

Pierwsze miejsce na naszej trasie i jednocześnie jedno z najbardziej wyjątkowych jakie miałem okazje odwiedzić w życiu.

Mag Aso Falls!

Fotki dla Mindful Athlete!

i idziemy się pluskać! 😀

trzeba poprawić fryz

i już piękni 😛

Państwo Mazur

Taki Michał

Naprawdę cudowne miejsce! Kolor i temperatura wody – coś niesamowitego! Praktycznie non stop byliśmy tylko my 🙂

Spadamy dalej !

Zdecydowanie najprzyjemniejszy wodospad jaki widziałem w życiu

Kolejny przystanek to przerwa na obiad w pływającej restauracji na rzece Lobok

Cena za wejście to 450 peso w tym – obiad w formie szwedzkiego stołu z całkiem sporym wyborem ryb i owoców morza, oraz atrakcje i pokazy podczas rejsu a przy tym klimatyczna muzyka na żywo 🙂

 

Piękne miejsca na foty!

Mazur Foto i Bubicz Foto – sprawdzajcie nas na fejsbukach 🙂

Podczas rejsu były przystanki z atrakcjami

Płyniemy dalej!

ah te snapczaty 😀 przy okazji sprawdzajcie bubiczelben 😀

 

Jedziemy zobaczyć takie żywe

Następny punkt wycieczki to dom takich oto małych stworków

Wyrak (tarsier) Zwierzątko wielkości dłoni, tak małe okazy występują tylko na wyspie Bohol.

No i wdrapujemy się na ostatnią atrakcje tego dnia

chocolate hills!

Te wyglądające jak kopce kreta wzgórza noszą swoją nazwę od koloru jaki przybierają podczas pory suchej na Filipinach, ponoć jest ich tam aż ponad 1200!

Trochę mi to przypomniało o tym 😀

Udało się idealnie! 😀

Czekając na zachód słońca

Dyzio marzyciel 😀

a tam chodziliśmy na kremówki

trochę reklamy 😀

Zachód!

No i to by było tyle tego pięknego i pełnego przygód dnia!

Następny ranek zaczynamy od treningu 🙂

Nasze urocze hostessy 😀

Dziękujemy za pomoc w znalezieniu noclegu i przyjemny chill w Polskiej bazie nurkowej!

i za upicie nas piwkami 😀

 

Tradycyjne foty z kokosem muszą być!

Bardzo serdecznie pozdrawiamy życzliwych Polaków z Kanady! 😉

Chyba się zakochał chłopaczyna 😀

Czas na chill

Pieseł!

Alona Beach wieczorową porą

To by było na tyle w tym wpisie, tak jak obiecałem następnym razem napiszę troszkę więcej o Alona Beach i Panglao! Peace! 😉