Po raz drugi miałem okazję odwiedzić Filipiny!

I utwierdzam się w przekonaniu ,że to właśnie tutaj istnieją jedne z piękniejszych plaż na świecie <3

Przygodę zaczęliśmy od wyspy Cebu a dokładniej od miejscowości Oslob.

Setki turystów kieruję się do Oslob głównie za sprawą rekinów wielorybich. Również i my pierwszego dnia o świcie postanowiliśmy popływać z tymi kolosami.

Już drugi raz miałem okazję zanurkować z tymi największymi rybami na świecie!

Tym razem z racji na spokojny ocean mieliśmy szanse spokojnie przyjrzeć się tym niesamowitym stworzeniom. W okolicy pływało aż 8 rekinów a największy miał 11 metrów!

Super było znów to przeżyć. Zwłaszcza ,że ten pierwszy raz przez wzburzony ocean nie należał do najlepszych.

Wyspa Cebu słynie też z wyjątkowych wodospadów jak – Tumalog waterfalls.

Bryza z wody rozbijającej się o kamienie to piękne i orzeźwiające widowisko 🙂

Oczywiście najbardziej znanym wodospadem jest Kawasan Falls:

My postanowiliśmy dostać się do niego po przez Canyoneering czyli kilku kilometrowa wyprawa przez rzekę, jaskinie i wodospady. Docelowo po kilku godzinach przeprawy doszliśmy na szczyt Kawasan 🙂

Po drodze można było skoczyć ze skarpy na głęboką wodę – tutaj ja z 8 metrów.

a następny był z 15 metrów.

To była mega adrenalina i walka z samym sobą. 15 metrów to wysokość 5 piętra w bloku.

Przy moim lęku wysokości to było nie lada wyzwanie 🙂

Następnie takimi samolocikiem dostaliśmy się bezpośrednio do El Nido.

ok 35 stopni, więc parasolki chroniące przed słońcem to przydatny prezent od linii lotniczych 🙂

Ostatnim razem gdy leciałem do El Nido wybrałem połączenie przez Puerto Princessa, jednak aktualnie bilety bezpośrednio do El Nido nie są wiele droższe a oszczędza się kilku godzinną podróż autobusem.

Czerwony dywan czekał, można zaczynać kolejną przygodę!

Na początek wypożyczyliśmy skuterki aby dostać się do mojej ulubionej plaży – Nacpan Beach.

Piękna woda, idealny piasek i bez tłumów turystów <3 To jest raj.

Nawet psy nie mogą narzekać 😀

Następnym razem chętnie zatrzymam się w tych kolorowych domkach przy samej plaży <3

Palma może odbić od tych palm 😀

Pinacolada życia z kokosa prosto z drzewa 😀

Lokalne dzieciaki.

i ich pupil 😀

Na koniec dnia pojechaliśmy spróbować surfingu na Duli Beach.

Surfowanie przy zachodzie słońca to coś co zostanie ze mną już do końca życia.

Po powrocie do centrum chciałem zjeść w restauracji w której kilka lat temu zaręczyłem się z Paulinką…

Niestety spłonęła noc wcześniej…

Następnego dnia wybraliśmy się na popularny w El Nido:  Island Hopping .

Podziwiać piękne rajskie plaże:

Jedna z ładniejszych plaż i z najpiękniejszą wodą jakie widziałem ever! – Shimizu Island

No po prostu raj!

Rum z kokosa prosto z palmy to jest to!

Lunch w takim miejscu <3

Filipińskie wyspy wymiatają!

Kajakiem przez Big Lagoon.

Tego dnia odbywała się walka Filipińskiego bohatera narodowego – Manny’ego Pacquiao. Była to ostania walka w karierze i zakończona zwycięstwem! Super oglądało się takie widowisko w Filpińskiej knajpce 🙂

Ostatni zachód słońca na plaży Las Cabanas to widok którego nigdy nie zapomnę, jeszcze nie widziałem piękniejszego zjawiska niż ten zachód. Niebo po prostu się paliło! Te kolory, szampanik i fajna muzyka  – coś niesamowitego!

Następnego ranka typowym Filipińskim trycyklem dostaliśmy się na lotnisko a stamtąd samolotem na kolejną wyspę – Boracay!

Plaża na Boracay jest uznana za jedną z najładniejszych na świecie!

Plaża jest przeogromna – kilka kilometrów idealnego piasku i perfekcyjnie błękitnej wody.

Dodatkowo w naszym hotelu było kilkanaście basenów <3 W tej części tripu postawiliśmy na totalny relax!

I to jedzonko!

Zachody słońca na Boracay też niczego sobie

Tak chciałbym zaczynać każdy dzień 😀

Z aparatem zapuściłem się w głąb miasteczka:

Ludzie są bardzo przyjaźni, mimo że panuję tu bieda i nie posiadają zbyt wiele to bije od nich pozytywna energia.

W drodze powrotnej zostałem bezinteresownie podrzucony przez lokalesa pod hotel 🙂

Kolejny wyjątkowy zachód słońca! Mżawka i przepiękne kolory nieba i wody 🙂

Hotel Hennan wymiata pod względem jedzenia ! <3

Sushi i sashimi

krewetki i sajgonki

Ogólnie to każdy znalazł by tam coś dla siebie, i muzyka na żywo robiła super klimat.

Kolejne dni kolejne przygody!

Pierwszy raz miałem okazję popływać na skuterze wodnym! Oprócz tego, że spaliłem sobie twarz było super!

haha 😛

No i wisienka na torcie naszego wyjazdu – Helikopter!

Jak do tej pory to była jedna z fajniejszych przygód w moim życiu!

Widoki na Boracay z lotu ptaka

No i wylądował…

To by było tyle mojej fotorelacji z tej przygody.

 

Trzeba korzystać z możliwości podróży za każdym razem gdy jest ku temu okazja, nigdy nie wiadomo co będzie potem. Cieszę się ,że w 2019r miałem okazję odbyć 8 wycieczek i przeżyć tam cudowne chwilę.

Następny wpis – Maroko! 🙂